600 milionów w śmieciach: jeden z pierwszych górników nie odzyska swoich Bitcoinów
Jeden z pierwszych górników Bitcoina od lat stara się odzyskać z wysypiska śmieci dysk twardy z kluczami do portfela, który obecnie zawiera kryptowaluty o wartości niemal 600 milionów funtów. W 2024 spróbował po raz kolejny. Bez skutku.
Kluczowe informacje:
- James Howells był jednym z pierwszych górników kryptowalut, który zgromadził w portfelu ok. 8 tysięcy Bitcoinów.
- W 2013 roku dysk Howellsa zawierający klucze do portfela z Bitcoinami przypadkowo trafił na wysypisko śmieci w Newport.
- Howells przez 12 lat bez skutku starał się uzyskać pozwolenie rady miasta na przeszukanie wysypiska z zespołem ekspertów. W 2024 podjął ostateczny krok, pozywając Newport City Council. Sprawa została oddalona.
Jeden z pierwszych górników BTC od lat szuka straconej fortuny
Walijczyk James Howells należał do pierwszych entuzjastów Bitcoina. Zaczął jego wydobycie w roku 2009 i jako górnik zdołał zgromadzić około 8000 BTC. W tamtym okresie, pierwsza kryptowaluta była jeszcze niewiele wartym, eksperymentalnym projektem, mającym zrewolucjonizować finanse po kryzysie z 2008 roku. Cztery lata później Howells przypadkowo stracił dysk twardy zawierający klucze do swojego portfela. W wywiadach zdarza mu się mówić, że został on przypadkowo wyrzucony przez jego ówczesną partnerkę, jednak historia była nieco ciekawsza – dziewczyna wywiozła śmieci zawierające wspomniany dysk, który wcześniej wyrzucił sam Howells, myląc go z innym urządzeniem.
Od roku 2013 Bitcoin zdążył stać się światowym fenomenem, a jego cena przekroczyła poziom 100 tysięcy dolarów. To oznacza, że przy obecnym kursie BTC/USD, majątek Howells’a wart byłby niemal 600 milionów funtów brytyjskich.
Nic więc dziwnego, że mężczyzna podjął wiele inicjatyw, próbując odzyskać dysk, który od ponad dekady ma leżeć zakopany pod tysiącami ton odpadów na wysypisku w walijskim Newport. Zbierał zespoły ekspertów i ograniczył obszar poszukiwań do 100 tysięcy ton śmieci (spośród 1.4 miliona ton znajdujących się na wysypisku). Zorganizował pomoc od funduszu hedgingowego (w zamian za pomoc, miał oddać mu 50% posiadanych BTC) i proponował lokalnym władzom udział w zyskach, jeśli tylko udzielą pozwolenia na przeprowadzenie poszukiwań. Te jednak odmawiały współpracy. Ich zdaniem, dysk wyrzucony przez Howells’a nie jest już jego własnością. Pozwolenie na przeszukanie wysypiska miałoby być także sprzeczne z przepisami o ochronie środowiska.
Howells pozywa radę miasta w Newport. Sędzia oddala sprawę.
Po latach prób, w ubiegłym roku James Howells zdecydował się wnieść pozew przeciwko radzie miasta Newport. Pozew został przez nią skontrowany wnioskiem o oddalenie sprawy, argumentowanym “brakiem realnych podstaw do jej rozpatrzenia”. Sędzia Andrew Keyser przychylił się do wniosku, twierdząc, że od momentu utraty dysku do wpłynięcia pozwu minęło zbyt wiele czasu i roszczenia Howells’a nie miałyby żadnych szans na sukces, nawet gdyby zostały rozpatrzone na rozprawie.
Historia pogrzebanej w walijskich śmieciach fortuny od lat jest częścią kryptowalutowego folkloru, przypominającą o sobie podczas hossy. Wówczas, środowisko raz jeszcze określa wartość Bitcoinów zgromadzonych na dysku Howells’a, a on sam, kontynuując próby jego odzyskania, budzi współczucie fanów krypto jako jeden z największych przegranych spekulacyjnej manii.
Nie brakuje jednak głosów krytyki. Niektóre z nich zarzucają mu, że mit wartego setki milionów dysku twardego został wymyślony w celu zwrócenia na siebie uwagi. Inne – że, nawet jeśli dysk istniał, musi być nieodwracalnie zniszczony, a jego historia działa na korzyść Howells’a, pozwalając mu gromadzić fundusze na poszukiwania i zarabiać na wywiadach.
Przede wszystkim sugerują jednak, że gdyby Howells nigdy nie stracił kluczy do portfela, nigdy nie zgromadziłby takiego majątku – według nich, Walijczyk wymieniłby Bitcoiny na dolary po pierwszych, bardziej agresywnych wzrostach, omijając większość zysków.
