Czy trading faktycznie jest… dla pieniędzy?
W kursach tradingowych, spekulację przedstawia się jako sposób na łatwy zarobek w internecie. Szansę na uwolnienie się od etatu i życie “po swojemu” za zyski z rynku. Czy jednak w rzeczywistości to właśnie pieniądze były motywacją najlepszych traderów na świecie?
Co było motywacją najlepszych traderów na świecie?
Kilka przykładów, które pomogą nam odpowiedzieć na to pytanie, pojawia się w książce „The New Market Wizards…” Jacka Schwagera, wydanej w 1992 roku. Przeczytamy w niej m.in. o Randym McKay’u – weteranie wojny wietnamskiej, który po powrocie do kraju, zaczął pracować jako trader i zainteresował się mechaniką rynków finansowych. Przyczyną tego zainteresowania było z kolei jego zamiłowanie do liczb i gier strategicznych, takich jak brydż, czy szachy.
Matematyk William Eckhardt stwierdził, że gdy zaczął dogłębnie badać ceny instrumentów, było to zagadnienie pod względem trudności dorównujące temu, z czym mierzył się w środowisku akademickim – co pomogło mu zaspokoić głód rozwiązywania problemów.
Innymi bohaterami książki są Michael Carr i Howard Seidler ze słynnej grupy „Żółwi” Eckhardta i Richarda Dennisa. Pierwszy uważał, że zawsze był zainteresowany grami, drugi – że fascynował się specyfiką kontraktów Futures, a skala trudności tradingu, w którym „niemal nikt nie wygrywa”, stanowiła dla niego swego rodzaju wyzwanie.
Na kartach “The New Market Wizards” znajdziemy też wypowiedzi Monroe Trouta – legendarnego tradera wykorzystującego w spekulacji analizę statystyczną. Wynika z nich, że Trout lubił to, co robił, bardzo rzadko biorąc dni wolne. Zainteresował się tradingiem już jako nastolatek, przy okazji wakacyjnej pracy, podczas której wklepywał w komputer znajomego tradera dane o rynkach finansowych. Kończąc Harvard, wiedział już, że chce zostać traderem i napisał pracę dyplomową na temat prawdopodobieństwa występowania anormalnych wahań cenowych na indeksach.
Gdy Schwager poprosił Trouta, by ten wymienił jedną rzecz, której ludzie nie rozumieją w rynkach najbardziej, odpowiedział:
Wierzą, że możesz zarobić tonę pieniędzy, wkładając w to niewiele pracy. Myślą, że możesz zrobić 100% rocznie, robiąc niewielki research w weekend. To absurdalne.
W tej samej rozmowie, Trout został zapytany o narzędzia, z których korzystanie nie ma większego sensu. Wymienił Zniesienia Fibonacciego czy oscylatory RSI i Stochastic, które są jednocześnie wskaźnikami popularyzowanymi przez szkoleniowców, których próbuje używać wielu traderów detalicznych.
Traderzy, którzy… lubią trading
Bardzo podobne motywacje, w połączeniu z pasją do rynków finansowych, kryły się za sukcesami ludzi takich, jak Livermore, CIS, Kotegawa czy Sarao.
Jeśli wsłuchamy się wypowiedzi praktycznie dowolnej osoby, która miała bliższy kontakt z tradingiem, raczej nie znajdziemy tam wyjaśnień takich, jak:
- “Chciałem osiągnąć wolność finansową” – ponieważ handel niewielkim kapitałem początkowym nie ma żadnego sensu, jeśli spojrzymy na niego pod kątem czysto biznesowym. Niewielki wkład oznacza niewielki zysk.
- “Chciałem zyskać czas dla siebie” – ponieważ trading jest wyjątkowo konkurencyjną dziedziną, która zamiast dawać Ci więcej wolnego czasu, drastycznie go ogranicza.
Najlepsi traderzy, a przynajmniej zdecydowana większość z nich, nie uważa więc spekulacji za przystanek, z którego odjadą do “wolności” i „prawdziwej pasji”. Zostają na tym przystanku, ponieważ… to sam trading jest ich pasją.
Nie można także nie zwrócić uwagi na Warrena Buffeta, który, choć nigdy nie był traderem i miał do spekulacji bardzo negatywny stosunek, całe życie zajmował się rynkiem. Mimo 94 lat na karku, robi to nadal i to prawdopodobnie nie dla pieniędzy, których od dawna nie potrzebuje, lecz z samego zainteresowania grą zwaną inwestowaniem.