Gdzie przenosili się brokerzy i traderzy w 2019 roku
Kończący się rok przyniósł sporo wydarzeń, które miały wpływ na rynek. Zapowiedź interwencji produktowej w Australii, niepewność związana z Brexitem czy też interwencja ESMA odbiły się na brokerach i traderach. Część z nich zdecydowała się na przeprowadzkę do innej jurysdykcji. Jakie kierunki migracji należały do najpopularniejszych w 2019 roku?
Australia
Interwencja produktowa w Unii Europejskiej była jedynym z głównych powodów, przez który wielu traderów zdecydowało się przenieść do Australii. Był to bowiem pierwszy kierunek dla klientów, którzy nie chcieli rezygnować z większej dźwigni ani pewnego otoczenia prawnego. Jak pokazały statystyki, australijscy brokerzy zyskali na interwencji w Europie, jednak ich złota era przemija.
2020 rok przyniesie twarde regulacje także do Australii. W niektórych aspektach pójdą one dalej niż te forsowane przez ESMA. Europejska Komisja Giełd i Papierów Wartościowych wprowadziła rozróżnienie na główne oraz mniejsze pary walutowe, dając tym pierwszym większą dopuszczalną dźwignię. W Australii nie będzie takiego rozróżnienia, a maksymalne lewarowanie zatrzyma się na poziomie 1:20.
Niepokój na rynku oraz odwrócenie trendów pokazała zwłaszcza końcówka roku. Odnotowano wtedy po raz pierwszy w historii spadek liczby firm z Australijską licencją. Wielu australijskich brokerów zdecydowało się przenieść zagranicznych klientów do swoich oddziałów w offshorach, które stały się obecnie głównym kierunkiem migracji.
Kierunki offshore
Na migracjach regulacyjnych zyskały rajskie wyspy. Wśród nich jako najchętniej wybierane kierunki wymienia się Bahamy, Vanuatu, Wyspy Marshalla, malezyjski Labuan oraz Belize. Tamtejsze rynki są w tej chwili czymś zupełnie innym niż jeszcze 2 lub 3 lata temu. Wtedy kojarzone były przede wszystkim jako ryzykowne i niepewne miejsca.
Dziś, poprzez stopniowe zmiany w prawodawstwie oraz większą dojrzałość samej branży, kierunki offshore stają się bardziej zaufane. Wciąż operuje z nich dużo spółek stojących za scamami, ale znajduje się w nich także coraz więcej brokerów działających według tych samych standardów co w Unii Europejskiej i Australii.
Wiele domów maklerskich z rozwiniętych rynków postanowiło otworzyć tam swoje oddziały w odpowiedzi na działania regulatorów. Zamieszanie spowodowane interwencją na australijskim rynku czy też niepewna sytuacja związana z Brexitem wzmocniły te trendy. Przenoszenie klientów na Bahamy stało się więc bardziej uzasadnione niż jeszcze 3 lata temu. Duża część tej migracji odbywa się w ramach wewnętrznych działań brokerów.
Nie tylko Karaiby
Interwencja produktowa w Unii Europejskiej przyniosła jeszcze jednego cichego zwycięzcę, do tego wcale niebędącego offshorem. ESMA powinna doczekać się podziękowań od szwajcarskich brokerów, którzy odnotowali w 2019 roku duży przyrost klientów i zysków. Wartość depozytów na kontach tamtejszych domów maklerskich przekroczyła miliard funtów szwajcarskich prześcigając całą resztę Europy o 6 długości.
Wśród krajów członkowskich UE również znajduje się jeden kraj, który nadal przyciąga inwestorów i brokerów. Jest nim Estonia ceniona za proste i przejrzyste prawo podatkowe, które ułatwia prowadzenie działalności. Nie tylko na forexowym rynku.
Zgodnie z niedawnymi doniesieniami Izby Domów Maklerskich, Polska wypada dobrze na tle innych europejskich państw, jeśli chodzi o zatrzymywanie w kraju rodzimych traderów. Według przeprowadzonych badań, aż 95% z nich nie zamierza przenosić się do innych jurysdykcji. Związek z tym ma mieć m.in. status klienta doświadczonego, który odróżnił interwencję KNF-u od innych europejskich regulacji.
Kres dominacji Japonii
Historycznie to właśnie z tego kraju pochodzili brokerzy o największych wolumenach na światowym rynku walutowym. W ostatnich latach dwa pierwsze miejsca na świecie zajmowały japońskie domy maklerskie. Były to GMO Click oraz DMM.com.
Na prowadzenie wybił się broker, który zajmował do tej pory 3 miejsce na świecie. Najlepsze obroty na rynku w 2 i 3 kwartale 2019 roku, pozwoliły mu zdeklasować konkurencję i prześcignąć swoich rywali z Japonii.
Zwycięzcą, o którym mowa jest australijski broker IC Markets, co pokazuje, że sytuacja w danej jurysdykcji nie zawsze musi mieć wpływ na wyniki osiągane przez brokerów.