„Teoria Większego Głupca”, czyli jak działają bańki spekulacyjne
Niektórzy nie rozumieją mechanizmu działania baniek spekulacyjnych. „Jak można kupować przewartościowane akcje czy Dogecoina?” – pytają, narzekając na „bezmyślność” ludzi, którzy to robią. Jednak ci ludzie wcale nie są tak bezmyślni, jak się na pierwszy rzut oka wydaje…
Kluczowe informacje:
- Podczas baniek spekulacyjnych spekulanci kupują przewartościowane akcje lub instrumenty bez fundamentalnej wartości, takie jak meme-coiny, licząc na FOMO i irracjonalność tłumu.
- Część z nich argumentuje kupno przewartościowanego/bezwartościowego instrumentu tym, że zawsze znajdzie się „większy głupiec”, który odkupi go od nich drożej.
Rynek nie dba o prawdę
Trzeba zacząć od tego, że “wartość” i “powód do wzrostu” to dwie różne rzeczy. Akcje spółki oferującej teoretycznie użyteczny produkt mogą być kupowane mniej chętnie, niż meme-coin, ponieważ pieniądz jest głosem wykorzystywanym na rynku, a jego uczestnicy mają tendencję do głosowania nie na to, co ma wartość, a na to, co wygląda na najbardziej atrakcyjne.
Weźmy przykład Dogecoina, który stworzono jako kryptowalutowy żart. Ludzie inwestujący w DOGE od początku mieli świadomość, że kupują coś, co jest z gruntu bezwartościowe. Projekt miał jednak chwytliwą nazwę, nawiązywał do znanych memów i zebrał wokół siebie internetową społeczność, która – ze względu na wpływ celebrytów, takich jak Elon Musk, miała potencjał do rozrostu.
Ten potencjał był kluczowy, bo choć w grupie osób kupujących DOGE znaleźli się zarówno laicy ulegający FOMO, jak i doświadczeni spekulanci, każdy, zawierając transakcję, kierował się jedną myślą:
DOGE nie ma wartości, jednak znajdą się ludzie, którzy zechcą zarobić na krótkoterminowych wzrostach, więc go kupią.
Uczestnicy rynku ignorowali więc brak podstaw fundamentalnych do kupna instrumentu, licząc wyłącznie na irracjonalność innych.
To zupełnie inna logika niż np. w przypadku tradycyjnego handlu akcjami. Gdy na rynku akcji pojawia się news, np. zapowiedź wzrostu przychodów spółki, inwestorzy kupują ją, zakładając, że inni również zareagują na ten pozytywny sygnał fundamentalny. W przypadku Dogecoina nie ma jednak żadnych twardych danych do analizy. Istnieje tylko narracja, czyli uczestnicy grają nie pod wartość, lecz pod psychologię tłumu i przekonanie, że zawsze pojawi się ktoś, kto zapłaci więcej.
Bańka Dogecoina podczas pandemii. Od majowego szczytu w 2021 roku, meme-coin stracił w ciągu 12 miesięcy około 90% wartości.
Spekulanci stosują tu więc świadomie lub mniej, tzw. Teorię Większego Głupca (Greater Fool Theory). Inwestor A kupuje DOGE, ponieważ liczy, że znajdzie się inwestor B – “większy głupiec”, który odkupi od niego coin po jeszcze wyższej cenie. Inwestor B myśli jednak identycznie, licząc na naiwność inwestora A.
To, jak długo taka bańka może się rozrastać, zależy od kontekstu.
W przypadku meme-coinów kluczowe są czynniki takie, jak polityka pieniężna – gdy stopy procentowe rosną, a płynność na rynku spada, inwestorzy zaczynają unikać ryzykownych aktywów. W takich warunkach spekulacyjne instrumenty, takie jak Dogecoin, tracą atrakcyjność – uczestnicy masowo wyprzedają je, by przenieść kapitał do bezpieczniejszych przystani, jak obligacje czy stabilniejsze akcje. Rynek zaczyna cierpieć na niedobór “głupców” gotowych podtrzymać wzrosty i bańka pęka.
Jak nie zostać wykorzystanym podczas bańki?
Największy problem napotykamy wtedy, gdy okazuje się, że jesteśmy jedną z ostatnich osób decydujących się na uczestnictwo w takiej bańce i sami okazujemy się “największymi głupcami”. Cena się załamuje, rynek wpada w panikę, a my desperacko szukamy kupującego, któremu odsprzedamy aktywa z ze stratą.
Żeby nie dać się wykorzystać, przede wszystkim trzeba mieć świadomość gry, w jaką gramy, kupując meme-coiny czy przewartościowane spółki. To gra będąca czystą spekulacją, dlatego, gdy coś pójdzie nie tak i rynek zachowa się niezgodnie z naszymi przewidywaniami, trzeba być gotowym na szybkie cięcie strat.
Najgorsze, co można zrobić, widząc pierwsze oznaki załamania, to uparcie trzymać stratną pozycję wmawiając sobie, że jesteśmy “inwestorami”, a to, co dzieje się na rynku to tylko chwilowe turbulencje. O dziwo właśnie do tego zachęca najczęściej środowisko kryptowalutowe. Jednak nie istnieje tutaj żadna “wartość”, do której moglibyśmy się odwołać, argumentując taką decyzję, dlatego to, co miało być ledwie korektą, zamieni się w trend spadkowy, który pochłonie większość naszego kapitału.