Według Warrena Buffeta, dzisiejsza giełda przypomina kasyno
W czasach, gdy dostęp do giełdy jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, a aplikacje tradingowe promowane przez brokerów przypominają gry zręcznościowe, coraz więcej osób podchodzi do inwestowania z nonszalancją. Jednym z tych, którzy od dłuższego czasu zwracają uwagę na ten problem, jest Warren Buffett, który uważa, że rynek finansowy zaczął przypominać wielkie kasyno.
Trading kontra inwestowanie
Warren Buffett w corocznym liście do akcjonariuszy wspominał niedawno zmarłego przyjaciela, Charliego Mungera, nazywając go „architektem sukcesu Berkshire Hathaway”. Następnie skomentował sytuację na rynku, nawiązując do jednego z poglądów Mungera, który dzielił go na dwie grupy – inwestorów i spekulantów.
Ci pierwsi, przynajmniej teoretycznie, poszukują akcji wartościowych spółek, które staną się częścią ich długoterminowych portfeli. Spekulantów z kolei, popularne “fundamenty” nie interesują. Kieruje nimi żądza szybkiego zarobku, podejmują decyzje impulsywnie, bazując na chwilowych trendach, a ich działania zwykle przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego – kupują drogo i sprzedają tanio. Im więcej handlują, tym większe zyski z prowizji osiąga ich broker.
Ze względu na postęp technologiczny, spekulacja jest prostsza niż kiedykolwiek, a więc i zachowania kojarzące się z hazardem, stały się na rynku normą.
Jak pisał Buffett:
Z jakiegoś powodu, dzisiejsze rynki charakteryzują się większą ilością zachowań przypominających grę w kasynie, niż za czasów mojej młodości […] Choć rynek akcji jest nieporównywalnie większy niż kiedyś, dzisiejsi jego aktywni uczestnicy nie są ani bardziej stabilni emocjonalnie, ani lepiej przygotowani…
Inwestor widzi problem przede wszystkim w łatwym dostępie do spekulacji i “gamifikacji” handlu na rynkach finansowych:
Teraz kasyno znajduje się w wielu domach i codziennie kusi ich mieszkańców.
Podobną opinię ma Gary Gensler, przewodniczący SEC, który uważa, że chociaż rozwój technologii zwiększa wachlarz dostępnych produktów i ułatwia inwestowanie przeciętnym ludziom, jednocześnie pojawiają się wątpliwości, czy “inwestorzy są odpowiednio chronieni”. Platformy tradingowe mogą bowiem zachęcać ich do częstego zawierania transakcji, lokowania pieniędzy w produktach, których nie rozumieją i skakania od strategii do strategii.
Giełda i wartość, której nie ma
Zmian, o których mówi Warren Buffet, nie da się już cofnąć.
Demokratyzacja inwestowania i rozwój technologii w kierunku, który zmienia aplikacje brokerów w mobilne mini-gry, przyciągają na rynek ludzi, którzy niekoniecznie powinni się na nim znaleźć. A to z kolei ma wpływ na postrzeganie wartości przez ten rynek, o czym przekonały się niektóre fundusze, próbujące shortować popularne w czasach pandemii Meme Stocks.
Dla inwestorów młodego pokolenia, działalność CEO firmy w social mediach potrafi być ważniejsza, niż jej wynik, a największą popularnością wśród nich cieszą się niekoniecznie wartościowe fundamentalnie spółki wzrostowe.
Częściowo jest to wina internetowego folkloru i tego, że na rynek, bez przygotowania wchodzą dzisiaj ludzie, którzy nie rozumieją jego działania, co napędza biznes brokerów i szkoleniowców. Trzeba jednak pamiętać o drugiej stronie medalu – Value Investing może być dzisiaj mniej popularny ze względu na łatwiejszy dostęp do informacji, który przekłada się na mniejszą liczbę spółek niedowartościowanych.
Co więcej – nawet, jeśli postanowimy nie podążać za trendami i inwestować w wartość, nasz model nie gwarantuje osiągnięcia zysków. Ważny jest nie model, lecz to, jak duża część rynku zgadza się z dostarczanymi przez niego informacjami. Na koniec dnia – wszystko jest warte tyle, ile inwestorzy są gotowi za to zapłacić.