Konta PAMM, czyli inwestowanie w cudze strategie: czy to na pewno dobry pomysł?
Niektórzy traderzy, kiedy orientują się, że samodzielnie nie będą w stanie zarobić pieniędzy na rynku, decydują się zlecić to zadanie komuś innemu. Stąd spora popularność kont typu PAMM, których właściciele przyjmują nasze pieniądze, obracają nimi na rynku, po czym dzielą się z nami zyskiem. Kłopot w tym, że “zysk” jest tutaj bardzo kruchy i czasami wystarczy moment, by zamienił się w kolosalne straty.
Czym są konta PAMM i MAM?
Konta PAMM lub MAM (Percentage Allocation Management Module i Multi-Account-Manager) to rozwiązania pozwalające jednemu menedżerowi na obrót kapitałem wielu różnych osób. Różnią się jednak w podejściu do zarządzania środkami.
W przypadku PAMM, osoba zarządza kapitałem klientów, łącząc go w jedną pulę. Każdy z inwestorów posiada w niej odpowiedni, procentowy udział, a zyski lub straty dzielone są proporcjonalnie do wielkości wkładu. Z kolei model MAM jest nieco bardziej elastyczny, umożliwiając dostosowanie parametrów ryzyka dla każdego z inwestorów – jednak wciąż w ramach konta zarządzanego przez jednego tradera.
Oba typy rachunków są więc do siebie bardzo podobne. Doświadczony trader przyjmuje pieniądze klientów i obraca nimi na rynkach finansowych (takich jak Forex, kryptowaluty czy indeksy) wedle swojej strategii , starając się wygenerować zysk.
W teorii, jest to bardzo atrakcyjny sposób inwestowania pieniędzy, ponieważ zakłada brak konieczności samodzielnego podejmowania decyzji i zdanie się na doświadczenie zarządzającego tradera. Jak zwykle, kluczowe jest tu słowo “teoria”, ponieważ w rzeczywistości, wykorzystywane przez zarządców takich rachunków strategie często są skrajnie niebezpieczne.
Przykład Dona Vo – YouTubera, który stracił miliony swoich klientów
Ryzyko związane z kontami tego typu widać na dość świeżym przykładzie Dona Vo – tradingowego influencera działającego m.in. na platformie YouTube. Vo, który zgromadził na swoim kanale sporą widownię, w pewnym momencie zaoferował widzom możliwość zarządzania ich funduszami w ramach modelu MAM, poprzez automatyczne wysyłanie sygnałów tradingowych z jego konta na rachunki mu podległe – w schemacie mniej-więcej takim, jaki widać poniżej.
Minimalna wpłata na rachunek MAM u brokera Blueberry Markets, z którym współpracował Vo, wynosiła 5 tysięcy dolarów. Wielu klientów, najprawdopodobniej zachęconych osiąganymi przez tradera, bardzo długimi ciągami zyskownych transakcji, zdecydowało się na wpłaty dużo większe, czasami sięgające 50 tysięcy.
W końcu, YouTuber, który mimo, iż był tylko kolejnym finansowym influencerem bez żadnych kwalifikacji, zdołał zgromadzić pod zarządem kilka milionów dolarów.
Na początku mogło wydawać się, że klienci podjęli niezłą decyzję, ponieważ strategia konsekwentnie generowała zyski. W końcu doszło jednak do załamania, w którym Vo, zawierając aż 300 transakcji, stracił… wszystkie powierzone mu pieniądze. W ciągu zaledwie trzech dni.
Wokół sprawy narosło sporo teorii, według których Don Vo miał po cichu współpracować z BlueBerry Markets i celowo stracić pieniądze swoich klientów. Krytycy twierdzili m.in. że broker mógł zarabiać na prowizjach (dzięki większej liczbie transakcji), dodatkowo zajmując drugą stronę transakcji klientów (tzw. B-Booking). W ten sposób, BlueBerry, obok prowizji, miał zgarnąć dodatkowe 3 miliony dolarów, które stracili klienci YouTubera.
Niektórzy z nich uważali także, że teorie te są dużo bardziej prawdopodobne niż przypadkowa strata pieniędzy, ponieważ tak szybkie wyczyszczenie rachunku nie mogło wynikać z wadliwej strategii i musiało być celowe.
Tyle, że to nieprawda.
Popularne i ryzykowne strategie stosowane przez zarządców kont PAMM
Don Vo należał do traderów, którzy tracą rzadko, dzięki bardzo złemu Risk-Reward-Ratio i wysokiej skuteczności, ale kiedy w końcu tracą, robią to z hukiem. Niektórzy menedżerowie kont PAMM/MAM pasują do tego profilu i mogą tracić pieniądze w rekordowym tempie z tego samego powodu, dla którego są w stanie, w relatywnie krótkim czasie, generować rekordowe zwroty.
Początkujący traderzy, widząc ich wyniki ulegają złudzeniu, że mają do czynienia z ekspertami, podczas gdy tak naprawdę, “eksperci” zarabiają tylko dlatego, że… robią wszystko, by nie przegrywać. Bez względu na ryzyko.
Ich strategie, bardzo często zakładają więc szybkie księgowanie zysków i długie przetrzymywanie strat oraz uśrednianie (tzw. Dollar Cost Averaging) – dokładanie do stratnych pozycji i poprawianie ceny średniej z nadzieją na “wyjście na plus” w przyszłości. Inną częstą i jeszcze bardziej niebezpieczną techniką jest martyngał – czyli rozbudowywanie portfela o wielokrotności oryginalnej, stratnej pozycji. Np. w progresji 1, 2, 4, 8 itd.
Wyniki kont PAMM mają za zadanie przyciągnąć laików
Osoby zarządzające kontami PAMM korzystają z tych trików, ponieważ wiedzą, że w ten sposób będą w stanie wygenerować atrakcyjne zwroty, które skuszą początkujących marzycieli. Uśrednianie i martyngał powinny bowiem działać przez jakiś czas, ze względu na tendencje rynku do powracania do średniej. Jednak kiedy cena wpadnie w długi trend, rachunek, z każdą kolejną pozycją będzie generował coraz większe straty, aż dojdzie do jego wyzerowania. Właśnie dlatego, wykres PnL przeciętnego konta PAMM często wygląda zbyt pięknie, by mógł być efektem strategii, która zawiera przewagę i nie zarabia przez przypadek.
Widząc wysoką skuteczność przy bardzo niskim RRR, inwestor powinien być więc szczególnie podejrzliwy, ponieważ prawdopodobnie ma do czynienia z kontem, którego właściciel nie ma żadnej długoterminowej strategii, a dobre wyniki generuje kompletnie losowo. Kiedy szczęście się skończy, co na pewno będzie miało miejsce, lepiej nie być jednym z tych, którzy zainwestowali pieniądze w taki system.