menu

Strona Główna > Artykuły > To nie jest porada inwestycyjna: czy prop trading to scam?

To nie jest porada inwestycyjna: czy prop trading to scam?


Internetowy prop trading urósł do niewyobrażalnych rozmiarów. Obiecujące złote góry firmy pojawiają się w artykułach największych portali branżowych, a ich szefów wymienia się w gronie najbardziej wpływowych finfluencerów na świecie.

Czy to wszystko, to, zgodnie z zapewnieniami, furtka, którą traderzy detaliczni mają szansę przejść do świata profesjonalnej spekulacji?

Wygraj konto prop tradingowe grając w szachy, lub… Call of Duty

Na początek – istotna ciekawostka.

Internetowe firmy prop-tradingowe, z których pierwszą, o ile mi wiadomo, była The Funded Trader, wpadły na bardzo ciekawy rodzaj promocji. Organizują różnego rodzaju turnieje, w których nagrodami są konta typu Challenge. 


Czy wiesz, że…

“Challenge” to model, w którym trader uiszcza opłatę wstępną w firmie prop tradingowej po to, by móc podejść do testu, który najczęściej składa się z dwóch etapów? 

Podczas etapu I, trader musi wygenerować 10% zysku, nie przekraczając przy tym 10% maksymalnej straty. Dodatkowo, musi przestrzegać ograniczenia straty dziennej, które najczęściej wynosi 5%. Po zdaniu obu etapów, poddawany jest weryfikacji KYC, po czym przechodzi na konto “ufundowane”. Od tej pory, jest uprawniony do otrzymywania 80% zysków wygenerowanych na rachunku. 


Marketing świetny, bo nagrody są maksymalnie trzy – za trzy pierwsze miejsca, kiedy w takich internetowych “imprezach”  bierze udział jednorazowo kilkadziesiąt, czasami nawet kilkaset osób. Większość z nich nigdy niczego nie wygra, więc w końcu, być może,  zdecyduje się na kupno takiego konta, a w międzyczasie, powie o firmie znajomym, którzy to powiedzą znajomym i tak dalej…

To tzw. marketing wirusowy – pochodna marketingu szeptanego. 

Mówiąc o “turniejach”, o dziwo nie mam na myśli turniejów tradingowych (jednakże, taka opcja także jest dostępna). Wśród gier, w których uczestniczą traderzy, bijąc się o konta, znajdziemy m.in.:

  • BlackJack
  • Poker
  • Call of Duty Mobile
  • Szachy

Jako że hobbystycznie gram w szachy od kilku lat, uznałem, że taki turniej to ciekawy sposób na zdobycie „darmowych” kont tradingowych, na których można pozwolić sobie np. na wyższy poziom ryzyka. I miałem to szczęście, że dwukrotnie udało mi się zająć miejsce na podium – w turniejach szachów szybkich, organizowanych właśnie przez TFT. 

Chociaż mogłoby się wydawać, że takie przedsięwzięcie aż prosi się o założenie przez firmę szeregu fałszywych kont, które raz po raz będą “wygrywały” turnieje, nie zostawiając niczego dla pozostałych uczestników, TFT nagrody faktycznie wydaje. Są one przekazywane w formie kodów rabatowych -100%.


UWAGA!

Jedna z nieznanych firm, po wygranym turnieju, przed przekazaniem nagrody zażądała ode mnie skanów dowodu osobistego w celu “potwierdzenia tożsamości”. Naturalnie odmówiłem takiej “weryfikacji”. W dużych firmach prop tradingowych, weryfikacja KYC powinna mieć miejsce dopiero po pomyślnym przejściu testu.


Wbrew pozorom, to nic pozytywnego, a organizacja takich turniejów sugeruje, że cała branża powoli zaczyna zmieniać się w jarmark.

A może zwyczajnie pokazuje swoją prawdziwą twarz?

discord MFFX - To nie jest porada inwestycyjna: czy prop trading to scam?

MFFX ogłasza turniej Call of Duty Mobile. Źródło: Discord – kanał MyFundedFX

Jeszcze rok-dwa lata temu, firmy przekonywały, że poszukują dobrych traderów, kiedy dzisiaj rozdają konta za darmo, kuszą promocjami i nie ma już wątpliwości co do tego, że nie mamy tu do czynienia z prawdziwym prop tradingiem, a z próbą skalowania biznesu za wszelką cenę.

To nie jest prawdziwy prop trading

Nawet bez organizacji turniejów, przeciętny Challenge wydaje się mocno podejrzany.

Płacisz 500$, generujesz kolejno 10 i 5% zysku podczas dwóch etapów testu i zarządzasz kapitałem firmy. Maksymalnie 90 dni handlu potrzebne do zdania testu to sampel zbyt mały, by określić jakość wykorzystywanej przez tradera strategii.

A i 90 dni byłoby tutaj dla firmy luksusem, ponieważ bardzo często, taki test zdaje się zaledwie w ciągu tygodnia-dwóch, zawierając przy tym kilka transakcji na krzyż

Oddanie konta za wygraną w turnieju to pójście o krok dalej. 

Jako firma prop tradingowa pozwalasz za darmo podejść do testu szachiście, pokerzyście czy graczowi Call of Duty, który może nie mieć pojęcia, czym są spready i płynność.

Dajmy na to, tenże gracz zdaje test dzięki przypadkowi. Następnie, przechodzi proces KYC i od tego momentu, Twoje 10, 25, 50 czy nawet 100 tysięcy dolarów, zostaje narażone na wyparowanie, ponieważ oddałeś je pod zarząd przypadkowej osobie. 

Oczywiście to zbyt głupie, by było prawdziwe i przedstawiciele „propów” od dawna nie kryją się z tym, że traderzy ufundowani nie obracają prawdziwymi pieniędzmi.

Teoretycznie to bez znaczenia, ponieważ transakcje zyskownych traderów są przez firmę kopiowane.

Prawda?

Upadek Funding Talent

Do pewnego momentu próbowano wmówić klientom, że pieniądze, którymi ci obracają na kontach ufundowanych, są realne i był ku temu bardzo ważny powód. 

W klasycznym prop tradingu, firma zatrudnia tradera i udostępnia mu swój kapitał. Tak trader, jak i firma, stoją po tej samej stronie barykady, dlatego spekulant może liczyć na wsparcie i jak najlepsze warunki do handlu, ponieważ jego strata, jest stratą firmy. 

Jeśli jednak konto nie jest realne, a transakcje na nim zawierane nie są wysyłane na żywy rynek, pieniądze, które trader otrzymuje w ramach wypłat muszą pochodzić z kieszeni firmy, która zarabia tylko i wyłącznie na niezdanych testach. 

Ty oblewasz test, a pieniądze trafiają do „propu”. Ktoś inny zdaje test i doczekuje pierwszej wypłaty, a więc firma musi oddać mu pieniądze, które zarobiła na Tobie.

To klasyczny konflikt interesów znany z modelu brokerów Market Maker.

Dlatego też właściciele “propów” przez bardzo długi czas próbowali zachować pozory.

Jednak od zamknięcia firmy Funding Talent, prowadzonej przez Jessicę Ghaney, dalsze oszukiwanie klientów było już niemożliwe. Jeśli ktoś nie jest zaznajomiony ze sprawą FT, jeden z artykułów na pierwszej stronie Google’a zwięźle tłumaczy, dlaczego firma upadła:

Oświadczenie Ghaney jasno wskazuje, że Funding Talent nie kopiował skutecznych strategii handlowych z żywym kapitałem.

To, że FT nie kopiowało skutecznych strategii mogło być nieetyczne (ponieważ trader był przekonany, że zarabia pieniądze dla firmy i nie miał pojęcia, z czym ma do czynienia), ale było zagraniem jak najbardziej sensownym. Umówmy się, poszukiwanie dobrego tradera wśród spekulantów detalicznych będzie tak samo owocne jak wybranie się na mecz oldbojów na lokalnym orliku, w poszukiwaniu nowego Lewandowskiego. 

funding talent prop trading

Funding Talent został zamknięty w listopadzie 2021 roku. Firma kontynuowała biznes w nadziei, że napływ pieniędzy z niezdanych testów pokryje zobowiązania wobec zarabiających traderów.

Kopiując ruchy kogoś, kto zdał challenge, zdecydowalibyśmy się na uzależnienie się od tradera, który:

  • Zawierając transakcje, wygenerował bardzo niewielki sampel – od kilkudziesięciu do maksymalnie kilkuset wejść, na którego podstawie być może nie da się poprawnie określić ryzyka związanego ze strategią
  • Mógł być zwykłym szczęściarzem, który zacznie tracić pieniądze, gdy przejdzie na realne konto
  • Może być cynikiem, który po zdaniu testu zmieni strategię na “all-in”, licząc na wysoką wypłatę, przez co doprowadzi nas do ruiny, jeśli coś pójdzie nie po jego myśli

Jak doskonale wiedzą Market Makerzy, tu prawdziwe pieniądze robi się nie na dobrych traderach, a na traderach beznadziejnych. 

Z tym, że FT, o ile wierzyć wypowiedziom Ghaney, nieszczególnie radziło sobie i z tym ostatnim.

Warunki handlowe były zbyt dobre, a biznes stał się dojną krową dla tych, którzy mieli jakieś pojęcie o spekulacji. Pieniądze z niezdanych testów w końcu się wyczerpały, firma stała się niewypłacalna, a zastępy traderów, którzy liczyli na wypłaty, zostały z niczym. 

Jak być Market Makerem, nie będąc Market Makerem

Prawda jest taka, że prowadzenie prawdziwych firm prop tradingowych jest poza zasięgiem ludzi, którzy pozakładali ich internetowe, „oszukane” odpowiedniki.

Prawidłowo funkcjonujący “prop” online zwyczajnie nie może być uczciwy i powinien działać na modelu bardzo zbliżonym do Market Makera. Nie jest to porównanie wzięte znikąd, ponieważ, jak w tym wywiadzie przyznaje Jessica Ghaney:

Regulatorzy uważali, że nasza działalność za bardzo przypomina brokera. Nasi prawnicy z tym walczyli, nie działaliśmy jak broker. Nie przyjmowaliśmy żadnych depozytów, prawda?

Wśród brokerów wyróżniamy głównie dwa modele:

  • A Book – zlecenia są odsyłane na żywy rynek
  • B Book – drugą stroną zlecenia jest broker, który traci pieniądze, w razie wygranej klienta

Prop trading pozostaje przy „B-Booku”, lub może korzystać z hybrydy dwóch powyższych. 

market maker a book b book prop trading

Oczywiście firma nie pobiera depozytów tak, jak robi to klasyczny broker. Tutaj, depozytem jest opłata za Challenge. 

Jeśli strategia tradera działającego na koncie ufundowanym spełnia normy działu zarządzania ryzykiem, firma teoretycznie może ją kopiować.

Jednak jest pewien haczyk.

Kiedy trader handluje na koncie demo wielkości 10 000$, “prop”, równie dobrze, może skopiować jego sygnał na koncie 1 000 000$, osiągając o wiele większy zysk. 

Jeśli strategia norm nie spełnia, pozostaje serią fikcyjnych transakcji zawartych na rachunku demo. 

W tym modelu, kopiowanie ruchów lub odwracanie transakcji stratnych traderów (to biznes zdecydowanie bardziej interesujący, o którym niewiele w tej branży się mówi) to tylko wisienka na torcie.

Główne źródło dochodu stanowią niezdane egzaminy, a co za tym idzie – w interesie firmy jest dopilnować, by oblewało je jak najwięcej osób

I tutaj robi się bardzo nieprzyjemnie…

Symulacja warunków rynkowych, czyli działanie na niekorzyść klienta

Zdaniem Ghaney, niektórzy brokerzy pozwalający na otwarcie firmy prop tradingowej typu white-label, mają usługę, która:

Dodaje ‘warunki rynkowe’, zapewniające  firmie dochodowość. To brzmi źle, ale taka jest rzeczywistość. Dodają rzeczy takie, jak poślizg cenowy.  

Znaczy to oczywiście tyle, że w branży powszechne jest symulowanie “warunków”, przy czym “by zapewnić firmie dochodowość”, preferowane są takie warunki, które sprawią, że poczujesz się jak scalper próbujący handlować na wykresie 1M spółki z Botswany. 

Metatrader pokazywał 50$ zysku? Cóż, ze względu na poślizg, wygenerowałeś 10$ straty. C’est la vie. Spróbuj jeszcze raz…

I znowu, nie jest to podejrzenie bezpodstawne.

Dość długi post na temat negatywnego poślizgu cenowego, który zamieniał zyski w straty, napisał jeden z traderów, który twierdzi, że zdawał test w The Funded Trader: Ten sam poślizg cenowy w TFT został także zarejestrowany przez jednego z traderów w tym filmie

Sztuczki firm prop tradingowych

Tragiczne warunki do handlu utrudniają sprawę, ale niekoniecznie są głównym powodem niepowodzenia traderów.  Główny problem stanowią tutaj absurdalne, nierealistyczne wymagania. 

W najbardziej popularnym modelu, test składa się z dwóch faz:

  • Faza I – zarób 10% w 30 dni, nie tracąc więcej niż 10% (i więcej niż 5% w ciągu jednego dnia handlowego)
  • Faza II – zarób 5% w 60 dni, nie tracąc więcej niż 10% (i więcej niż 5% w ciągu jednego dnia handlowego)

Firmy żerują na tym, że spora część ludzi nie jest w stanie zrozumieć (naprawdę, na zagranicznych forach toczą się debaty na ten temat), że jeśli na koncie 10 000$ mogę stracić maksymalnie 1000$, te 1000$ to mój prawdziwy kapitał.

Jeśli przy tym mam za zadanie zarobić 1000$, muszę wygenerować nie 10, a 100% zysku

Tak, 100% w fazie pierwszej i 50% w fazie drugiej. 

Prawdziwe zasady to więc:

  • Faza I – zarób 100% w 30 dni, nie tracąc więcej niż 50% konta w ciągu jednego dnia handlowego
  • Faza II – zarób 50% w 60 dni, nie tracąc więcej niż 50% konta w ciągu jednego dnia handlowego

Gdybym założył firmę prop tradingową, która każe klientom przestrzegać dwóch powyższych zasad, klientów nie byłoby w ogóle. Każdy pukałby się w czoło twierdząc, że wygenerowanie 100% zwrotu w ciągu miesiąca jest niemal niemożliwe. Wystarczy jednak poprzestawiać kilka cyferek i sformułować powyższe zasady nieco inaczej, a chętnych nie brakuje. 

Wśród nich, możemy znaleźć zawziętych dawców kapitału, którzy bez chwili wytchnienia sponsorują ten biznes.

100 niezdanych testów z rzędu

Trader z tego wątku na Reddicie, miał oblać… 100 testów w MyForexFunds, topiąc około 20 000$.

Co śmieszniejsze, po tym, gdy wreszcie zdał jedną z prób i udało mu się wygenerować 35 000$ zysku, pokrywając straty i wychodząc na plus, ogłosił się “zarabiającym traderem”, ignorując fakt, że biorąc pod uwagę jednostki ryzyka, prawdopodobnie jest traderem wyjątkowo stratnym, zdany test i zarobek to błąd statystyczny i istnieje możliwość, że za chwilę, dobra passa się skończy i wszystko wróci do ponurej normy. 

tft prop - To nie jest porada inwestycyjna: czy prop trading to scam?

Źródło: Twitter – The Funded Trader

Temat poruszają nawet sami właściciele firm prop tradingowych.

Szef, the Funded Trader, w 41-minucie tego wywiadu, pyta gospodarza programu:

Jak myślisz, jaka jest największa kwota, którą w zeszłym miesiącu wydał u nas trader, nie otrzymując żadnej wypłaty? Chodzi o jedną osobę.

Ten, po chwili namysłu, odpowiada „pięć tysięcy…”, co spotyka się z taką kontrą:

Mówisz pięć tysięcy… Jeden facet wydał u nas w zeszłym miesiącu 30 tysięcy dolarów. Nie dostając żadnej wypłaty. […] Oblał wszystkie testy.

Challenge bez limitów czasowych

Kolejna ze sztuczek dotyczy tych testów, które nie są ograniczone czasowo.

Z pozoru, to bardzo atrakcyjna opcja, pozwalająca na spokojny trading, lecz w praktyce, problem stanowi jeden detal. 

W takich testach wykorzystuje się model relative drawdown oparty na saldzie rejestru operacyjnego (equity), w którym poziom maksymalnej straty rośnie wraz za stanem konta. 

Na przykład, przyjmijmy, że:

  • Maksymalna dostępna strata wygenerowana w ciągu jednego dnia wynosi 3%
  • Stan konta na początku dnia to 10 000$

Jeśli otworzymy transakcję, która wygeneruje 3% zysku, wynosząc stan konta do poziomu 10 300$, lecz przed jej zamknięciem, cena zawróci i zamkniemy pozycję na 9$ straty, osiągniemy limit straty dziennej. 

Relative Drawdon - To nie jest porada inwestycyjna: czy prop trading to scam?

Powód jest prosty: system zarejestrował, że maksymalne “equity” w ciągu dnia wynosiło 10 300$, więc liczy stratę od tegoż poziomu – 309$ to 3% z kwoty 10 300$. 

To sprawia, że klasyczny, dwuetapowy challenge przeważnie jest bardziej atrakcyjną opcją, bo cóż z tego, że limitu czasowego nie ma, skoro w gruncie rzeczy, taki test zdać jest dużo trudniej?

Konto realne kontra konto prop tradingowe

Mimo wszystko, marzycieli nie brakuje.

Poniżej widać przedstawiony na Reddicie “plan” osiągnięcia 1.6 miliona dolarów pod zarządem w firmach prop tradingowych.(te 1.6 miliona to tak naprawdę 160 tysięcy  – 10% maksymalnego obsunięcia kapitału). 

prop trading plan

Źródło: Reddit

Absurdalne jest nie tylko rozważanie idealnego ciągu, który zakłada nieustające zyski, ale zignorowanie faktu, o którym mówiliśmy wcześniej: 

10% wymaganego zysku na koncie prop tradingowym, to 100% zysku na Twoim koncie prywatnym

Gdyby plan podobny do powyższego został zastosowany na koncie live, sytuacja wyglądałaby tak:

procent skladany prop trading
Z początkowej inwestycji w wysokości 100$, na koniec miesiąca 15 mamy na koncie 437 400$. 

Równie piękne, co głupie i nierealistyczne. 

Ktoś, kto byłby w stanie osiągnąć taki wynik, nie potrzebuje firmy prop tradingowej.

Byłaby ona nie koniecznością, a raczej narzędziem przyspieszającym to, co nieuniknione, czyli przejście drogi od zera do milionera (miliardera?). 

Tak absurdalny “plan” naturalnie spotkał się z ogromną krytyką, jednak znalazł także zwolenników. Najczęściej, są to ludzie z najbiedniejszych regionów świata, którzy w internetowym prop tradingu upatrują jedynej nadziei na lepsze jutro. 

Jak nie dać się nabrać?

Wymienione wyżej argumenty nie mają przemawiać za tym, że model prop tradingu online to oszustwo, od którego należy trzymać się z daleka. Jaki koń jest, każdy widzi, lub dojrzeć może, jeśli tylko spróbuje zachować krytycyzm. 

Największy kłopot tkwi w tym, że przeciętny trader daje się się nabrać hasłom marketingowym i błędnie zakłada, że takie firmy to okazja na znalezienie “pracy” w charakterze tradera, przez co opuszcza gardę, mając nadzieję, że przedsiębiorstwo, któremu właśnie wpłacił pieniądze za test, chce dla niego jak najlepiej. 

Tymczasem, każdy challenge, to mała wojna z zakamuflowanym brokerem Market Maker, który będzie korzystał z mniej lub bardziej brudnych sztuczek, byś oblał test i spróbował po raz kolejny. 

A i cała otoczka do tych kolejnych prób bardzo solidnie motywuje – w końcu każde zdanie egzaminu jest nagradzane certyfikatem,

Sam fakt przejścia testu nic nie znaczy, ale jeśli firma wydaje swego rodzaju potwierdzenie naszych umiejętności, całość staje się dużo bardziej atrakcyjna. Dlatego w FTMO znajdziemy osobną sekcję poświęconą takim certyfikatom, które trader „odblokowuje” niczym w grze komputerowej.

Być może to jest jednym z powodów, dla których traderzy potrafią zmarnować kilkadziesiąt tysięcy dolarów na testy, które, co bardzo prawdopodobne, w ogóle nie są im potrzebne. W końcu dysponują kapitałem, z którego mogliby generować zadowalające przychody.

Nawet jeżeli nie byłyby one wystarczające przy konserwatywnym ryzyku, to dlaczego nie rozgrywać takiego konta agresywnie – tak jak robi się to w testach do „propów”?

Szanse na podwojenie takiego rachunku są przecież zdecydowanie większe, niż na zdanie testu, ponieważ nie mamy tutaj ograniczenia straty dziennej, zakazu dotyczącego handlu podczas publikacji newsów czy szeregu innych absurdalnych zasad, które mają na celu tylko i wyłącznie przeszkadzanie spekulantowi w zarabianiu. 

Jeśli jednak już decydujemy się do takiego testu podejść, warto rozważyć kilka technik, z których na koncie prywatnym raczej byś nie skorzystał.

Rezygnacja ze stop lossów i ograniczenie wielkości pozycji

Twarde stop lossy mogą być całkowicie wyeliminowane lub zamienione na „szerokie” stopy, ponieważ dokładne wejścia w warunkach negatywnego poślizgu cenowego i poszerzanych spreadów mogą nie być najlepszym pomysłem.

Kolejna kwestia to ewentualne ograniczenie wielkości pozycji i zignorowanie rad firm prop tradingowych, które mają za zadanie wprowadzić tradera w błąd.

Większość z nich twierdzi, że powinieneś ryzykować 1% kapitału na transakcję – czyli 1000 dolarów w przypadku konta o wartości 100 000 dolarów, jednak coś takiego bardzo szybko może przekreślić szansę na zdanie testu.

Wyobraź sobie, że na koncie o wartości 100 000 dolarów ryzykujesz jednorazowo 1% i notujesz 5 strat z rzędu. Margines, który ci pozostał, to 5000 dolarów. By powrócić do stanu wyjściowego, czyli 10 000 dolarów, musisz pomnożyć go o 100%. By zdać test, potrzebujesz kolejnych 100% zysku, co oznacza, że po serii 5 strat, wymagany do spełnienia warunków zysk to 300%

Winrate ważniejszy niż RRR

Jeżeli trafisz na filmy na YouTube, które mają pomóc Ci zdać „challenge”, najczęściej spotkasz się z radami, które zakładają handlowanie na wysokich interwałach i bardzo wysoki Risk-Reward-Ratio.

Po pierwsze – ograniczenia czasowe sprawiają, że handel na wysokich interwałach, takich jak 4H czy 1D, to tutaj zwykły hazard. Dlatego warto zejść na niższe ramy, by uprawiać scalping lub budować ryzykowny swing-trade.

W tym drugim przypadku najlepiej byłoby podeprzeć się analizą fundamentalną i szukać okoliczności rynkowych, które pozwolą na złapanie większego trendu

usdjpy wykres tradingview

Zaostrzanie polityki pieniężnej w USA przy utrzymaniu zerowych stóp procentowych w Japonii i agresywna aprecjacja dolara względem jena to sztandarowy przykład warunków, które pomogłyby swing-traderom w zdaniu testu w firmie prop tradingowej.

Scalping może być jednak lepszym wyborem, ze względu na częstotliwość transakcji (o ile warunki w firmie prop tradingowej na niego pozwalają).

Na koniec wrócimy do Risk-Reward-Ratio.

Niektórym może wydawać się to kontrowersyjne, ale zaniżenie RRR nawet poniżej 1:1 może być korzystne, ponieważ zwiększy skuteczność w okolicznościach, w których, ze względu na ograniczenia czasowe, nie możemy pozwolić sobie na serie strat

Czy bańka pęknie?

Wszystkie problemy internetowej wersji prop tradingu nie przeszkadzają bańce puchnąć w rekordowym tempie. 

Kolejne firmy pojawiają się tutaj dzień po dniu i każdy chce skubnąć kawałek tortu w branży, w której wystarczy kilka tysięcy dolarów na opłacenie strony internetowej i usług jednego z brokerów, by otworzyć sobie drogę do niewyobrażalnych pieniędzy. 

Trudno jednak liczyć, by tak miało zostać na zawsze. 

Nie oszukujmy się – ten biznes aż prosi się o ścisłe regulacje. Mamy tu do czynienia z firmami, które funkcjonują bardzo podobnie do brokerów MM, zarzekając się, że nimi nie są. Mogą działać na szkodę klienta, odmawiają wypłat pod byle pretekstem czy wreszcie – są zamykane z dnia na dzień i uciekają z pieniędzmi traderów. 

To stosunkowo młoda branża i dlatego wciąż panują tutaj zasady rodem z Dzikiego Zachodu, ale do czasu. 

Tak więc, odpowiadając na pytanie zawarte w tytule – czy prop trading online to scam? Jeśli myślałeś, że jest okazją na zajęcie się spekulacją na poważnie – owszem.

Autor: Maciej Halikowski

Jesteś traderem?

Pomóż innym i oceń swojego brokera! Skorzystaj z wyszukiwarki lub znajdź go na liście.



Reklama:
akcje w xtb

Najnowsze artykuły:

jerome powell fed

Decyzja Fedu kluczowa dla podtrzymania hossy. Możliwe dwa scenariusze

Przed ostatnim posiedzeniem Rezerwy Federalnej w 2023 roku, analitycy przewidują, że komitet utrzyma stopy procentowe ...
ai google robot

Rewolucyjne AI od Google pomaga rynkowi akcji

Od początku 2023 roku, wzrosty na giełdach napędzają ogromne oczekiwania wobec sztucznej inteligencji. Dotychczas, liderem ...
inwestor gielda ai

Rynek rezygnuje z dywidend na rzecz spółek Big Tech. Hossę napędza moda na AI

Podczas cyklu podwyżek stóp procentowych w USA, inwestorzy szukający schronienia dla swojego kapitału inwestowali w ...
finfluencer

Firma promowana przez influencera nie wypłaca pieniędzy klientom?

Prop trading online miał być okazją dla tysięcy traderów detalicznych, którzy z uwagi na brak ...
Przewiń na górę