SEC nakłada 205 tys. USD kary na tradera
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC) ogłosiła decyzję w sprawie mieszkańca Florydy, który zdaniem regulatora dokonywał manipulacji na rynkach papierów wartościowych, dzięki którym zarobił 140 tys. USD.
Czynności prowadzone przez SEC koncentrowały się na tzw. spoofingu, którego autorem był Nicholas Mejia Scrivener. Proceder ten trwał od lutego 2015 roku do września 2016 roku i obejmował wiele nieuczciwych zleceń, które odwoływano przed ich realizacją. Taka praktyka jest właśnie nazywana spoofingiem.
W samym odwoływaniu zleceń oczywiście nie ma niczego złego. Regulator jednak stwierdził, że trader zarabiał dzięki zwiększeniu zainteresowania danymi aktywami. Jego zlecenia podbijały cenę, a on w tym czasie składał rzeczywiste zlecenie po przeciwnej stronie rynku. Nieuczciwe zlecenia były anulowane tuż po złożeniu rzeczywistego zlecenia, w momencie ruchu cen w pożądanym przez tradera kierunku.
Scrivener wykorzystywał swój schemat na wielu rachunkach brokerskich, które prowadził zarówno na siebie, jak i na żonę. Za swą nieuczciwą działalność będzie musiał zapłacić 205 tys. USD kary. Akta sądowe zawierają kilka przykładów działalności tradera. Na trop spoofingu wpadł jeden z brokerów, u którego Scrivener miał rachunek. Dostrzegł on manipulacje i w czerwcu 2015 roku zamknął rachunek Scrivenera. Trader jednak kilka miesięcy później otworzył kolejny rachunek u tego samego brokera, tym razem na nazwisko swej żony. Scrivener kontynuował działalność do marca 2016 roku, kiedy to broker ponownie zamknął rachunek.
Spoofing na celowniku regulatorów
W ostatnich latach regulatorzy zaostrzyli swą politykę wobec spoofingu. Dotychczas koncentrowali się głównie na drobnych uczestnikach rynku. W styczniu tego roku nałożyli jednak 25 mln USD kary na Citigroup, która stosowała spoofing na rynku kontraktów futures. Spoofing generalnie polega na tym, że trader zalewa rynek fałszywymi zleceniami kupna i sprzedaży, które szybko anuluje, wprowadzając w błąd innych traderów, którzy spodziewają się wówczas nagłych zmian na rynku. Taktyka stosowana jest od dawna, jednak dopiero kilka lat temu stała się obiektem zainteresowania ze strony organów nadzorczych.