CBA aresztuje szefów Great Private Equity. Inwestorzy stracili 51 mln PLN
Funkcjonariusze CBA zatrzymali w zeszłym tygodniu 4 osoby z kierownictwa spółki Great Private Equity (GPE). Straty poniesione przez jej inwestorów to ponad 51 mln złotych.
Wśród aresztowanych znaleźli się prezes spółki Paweł W. jej wiceprezes Marcin S. oraz Szymon F. i Jarosław K. będący dyrektorami regionalnymi w Poznaniu i Krakowie. Akcja CBA została przeprowadzona na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi sprawę upadłej grupy inwestycyjnej.
Deweloperka, filmy i leasing
Założona w 2015 roku Great Private Equity (GPE) miała naprawdę szerokie spektrum inwestycyjne. Spółka wyemitowała wraz z powiązanymi firmami obligacje na blisko 60 mln złotych. Pozyskane pieniądze przeznaczono m.in. na budownictwo mieszkalne w Polsce, Ghanie i Nigerii, wynajem luksusowych samochodów w Dubaju, udzielanie pożyczek, działalność leasingową, trading na rynku Forex, czy produkcję filmów.
Spośród wszystkich gałęzi wybranych przez grupę, zysk przyniosła jedynie inwestycja w „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, na której zarobiono 1 mln złotych. Wszystkie inne pomysły Great Private Equity okazały się niewypałem, który nie wygenerował żadnych istotnych dochodów. Zobowiązania spółki rosły i w efekcie, w marcu 2019 roku, przestała ona skupować obligacje. Jak podaje Puls Biznesu, do końca roku zaległości GPE przekroczyły 30 mln złotych.
Według PB łączna liczba poszkodowanych inwestorów Great Private Equity to nawet 800 osób. Straciły one około 45 mln złotych na obligacjach oraz 6,5 mln złotych na forexowej działalności grupy. Oficjalnie do śledczych zgłosiły się jednak 152 osoby deklarujące stratę 16 mln PLN.
Piramida finansowa?
Według informatorów Pulsu Biznesu, przyczyną niepowodzeń spółki były bardzo wysokie koszty operacyjne. Koszt pozyskania kapitału wynosił około 20% rocznie, a pieniądze krążyły pomiędzy firmami należącymi do grupy i zdarzało się, że nie były wydawane zgodnie z warunkami emisji obligacji.
Niektóre źródła PB twierdziły też, że Great Private Equity było piramidą finansową, która wykorzystywała nowo pozyskany kapitał do spłaty wcześniejszych inwestorów. Prezes spółki Paweł W. odrzucał te oskarżenia, a straty GPE tłumaczył zbyt dużym zaufaniem do partnerów biznesowych oraz brakiem codziennego nadzoru nad poszczególnymi projektami.
Forexowa działalność GPE
Poza inwestycjami w domy w Afryce, Great Private Equity próbowało swoich sił także na rynku Forex. Spółka działała na nim poprzez, zarejestrowaną w Dubaju firmę, Great Private Commercial Brokers (GPCP). Korzystała ona z platform zagranicznych brokerów handlując pieniędzmi klientów lub, jak twierdził prezes GPE, umożliwiając im kopiowanie swoich transakcji.
Działalność przynosiła straty, które udawało się pokryć środkami z obligacji. Zmieniło się to jednak w styczniu 2019 roku, kiedy flash crash na parze USD/JPY doprowadził do wyzerowania kont, prawdopodobnie, wszystkich klientów Great Private Commercial Brokers. Straty, które ponieśli na platformie LiteForex wyniosły około 6,5 mln złotych.
Spółka obarczyła winą brokera, który odrzucił oskarżenia. Według jego stanowiska wszelkie straty były wyłączną winą GPCP, którego pracownicy mieli osobiście kopiować trady na zarządzanych przez siebie kontach klientów. Paweł W. twierdził, że złożył reklamacje do CySEC, jednak LiteForex odpowiadało, że nie otrzymało na ten temat żadnych informacji.
