Joe Biden podwyższy podatki dla najbogatszych inwestorów do 39,6%?
Administracja Joe Bidena planuje podwyższyć podatki od zysków kapitałowych dla inwestorów o zarobkach przekraczających 1 mln USD – donosi Bloomberg. Nowa stawka miałaby wynieść 39,6%.
Dotychczas funkcjonujący podatek to 20%. Jeżeli wciąż niepotwierdzone oficjalnie informacje się sprawdzą, ulegnie on podwojeniu. Do 39,6% podatku od zysków kapitałowych dochodzi składka 3,8% nałożona na inwestorów przez Obamacare. Finalnie bogaci uczestnicy rynku, będą mogli zapłacić więc 43,4% od realizowanych zysków. To jednak nie wszystko.
W Stanach Zjednoczonych obok federalnych podatków funkcjonują także stanowe. W rezultacie bogaci inwestorzy z Nowego Jorku płaciliby 52,22% daniny. Stawka byłaby jeszcze wyższa dla mieszkańców Kalifornii. Ci których dochody przekraczają 1 mln dolarów, płaciliby nawet 56,7% podatku.
Pozyskane w ten sposób pieniądze, miałyby zostać wydane na „American Families Plan”. Zapowiadany przez administrację Bidena program, ma zapewniać szereg świadczeń socjalnych i inwestycje w edukacje. Według szacunków Urban-Brookings Tax Policy Centre wyższe podatki od zysków kapitałowych mogłyby dać budżetowi 370 miliardów dolarów w ciągu 10 lat.
Dokładne plany amerykańskich władz poznamy 28 kwietnia, podczas konferencji poświęconej „Planowi dla amerykańskich rodzin”. Rynek, jak zazwyczaj, zareagował jednak wcześniej.
Spadki na giełdach
W związku z doniesieniami o podwyższeniu podatków, amerykańskie akcje zaliczyły największe spadki od miesiąca. Indeks S&P 500 obniżył się o 0,92% na zamknięciu. Dow Jones spadł o 321 punktów, czyli 0,94%. Poza tradycyjnymi giełdami, informacje odbiły się także negatywnie na rynku kryptowalut, który stracił 250 mld USD w 24 godziny. Cena bitcoina spadła do 48 000 USD, notując najgorszy wynik od początku marca.
Zdaniem, pytanych przez Bloomberg inwestorów z Wall Street, podwojenie podatku od zysków kapitałowych może wpłynąć na spadek zainteresowania inwestowaniem oraz doprowadzić do krótkotrwałej wyprzedaży. Część z nich studzi jednak emocje, twierdząc że ostateczna stawka będzie niższa, niż wynika to z pierwszych doniesień.