Wyłudzali 10 mln EUR miesięcznie – sieć kotłowni rozbita
Międzynarodowa grupa oszustów wyłudzała pieniądze pod przykrywką brokerów, a jej miesięczne dochody wynosiły od 8 do 10 mln EUR. Większość ofiar to Niemcy, Austriacy, Szwajcarzy i Brytyjczycy.
Trzon grupy stanowili Ukraińcy, jednak europejscy śledczy zatrzymali także 9 osób z Serbii i Bułgarii. Ukraińska prokuratura podała na swojej stronie, że oszuści wyłudzali pieniądze pod pozorem inwestycji na rynkach (m.in. Forex, metale, kryptowaluty i papiery wartościowe). Różnymi sposobami przyciągali klientów, którzy deponowali środki na ich platformach, a zdobyte pieniądze legalizowali na Ukrainie. Ich biznes, trwający od 2017 roku, przerwała tamtejsza prokuratura, we współpracy z Eurojustem i Europolem.
Schemat działania przestępców był typową taktyką stosowaną przez fałszywych brokerów. Inwestorzy wpłacali pierwszy depozyt i widzieli na swoim koncie jak ich zyski rosną, osiągając co najmniej 100-krotną stopę zwrotu. Problemy zaczynały się jednak gdy chcieli wypłacić środki. Wtedy dzwonili do nich pracownicy specjalnie utworzonych call-center, którzy przekonywali ich, że przed wypłatą muszą uiścić opłaty w postaci 15% całej kwoty. Miały to być prowizje, koszty bankowe lub opłaty serwisowe. Jeżeli inwestor zapłacił, jego konto zostawało zablokowane, a oszuści zrywali kontakt.
Przeszukania i zajęcia mienia o wartości 50 mln EUR
Wyłudzone środki trafiały na rachunki bankowe szeregu firm, założonych przez grupę na Węgrzech, w Czechach, Wielkiej Brytanii, Estonii i innych krajach. Następnie prano je poprzez różnego rodzaju inwestycje. Ukraińscy śledczy zajęli samochody, mieszkania, domy i inne nieruchomości o łącznej wartości 50 mln EUR.
Podczas przeszukań biur i mieszkań podejrzanych przejęto 1 mln USD w gotówce, dokumenty, zapisy kontaktów z poszkodowanymi oraz sprzęt komputerowy. Równolegle europejskie służby wkroczyły do domów i centrów telefonicznych w Serbii i Bułgarii. Zatrzymano tam 9 osób należących do szajki.
Organizatorami grupy byli obywatele Ukrainy. Tamtejsza prokuratura nie podaje nazw ani domen fałszywych platform. Większość ich ofiar stanowili mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Istnieje jednak możliwość, że wśród poszkodowanych znajdują się także Polacy.