ASIC ostrzega firmy przed nawiązywaniem współpracy z „finfluencerami”
Australijska Komisja Papierów Wartościowych i Inwestycji (ASIC) przestrzegła firmy przed nawiązywaniem współpracy z influencerami finansowymi (tzw. finfluencers). Regulator zwrócił uwagę, że większość z nich udziela porad inwestycyjnych bez odpowiedniej licencji.
W swoim ostrzeżeniu ASIC skoncentrował się przede wszystkim na spółkach giełdowych i inwestycyjnych, które nawiązują współpracę z finfluencerami, wykorzystując ich w swoich kampaniach promocyjnych. Regulator podkreślił, że wszelkie osoby fizyczne oraz korporacje, które udzielają porad inwestycyjnych, muszą posiadać odpowiednią licencję Australian Financial Services (AFS).
Ponieważ większość finfluencerów nie posiada licencji AFS, nie podlegają oni wymogom, które mają zastosowanie do licencjobiorców. Jeśli finfluencer zdecyduje się pozostać bez licencji i okaże się, że prowadzi działalność związaną z usługami finansowymi bez zezwolenia AFS lub będąc upoważnionym przedstawicielem licencjobiorcy AFS, może naruszać Ustawę o spółkach z 2001 r, która niesie ze sobą znaczne kary – informuje ASIC.
Regulator zwrócił uwagę, że odpowiedzialność mogą ponieść również firmy, które podejmą współpracę z tego rodzaju nielicencjonowanymi doradcami. ASIC poinformował, że monitoruje media społecznościowe oraz współpracuje z platformami w celu określenia ich obowiązków oraz granic akceptowalnej promocji. Przeprowadza także przegląd niektórych finfluencerów by poznać ich działalność i model biznesowy oraz zrozumieć w jaki sposób prawo usług finansowych ma zastosowanie do ich aktywności.
Konflikty interesów, pompy i zrzuty
Inną obawą regulatora są potencjalne konflikty interesów. Influencerzy finansowi mogą pobierać wynagrodzenie od wielu różnych podmiotów, takich jak określeni brokerzy, co może wpływać na ich doradztwo. ASIC znalazł także przypadki udziału finfluencerów w schematach typu pump and dump. Komisja przygląda się grupom koordynującym pompowanie akcji. W ostatnim czasie ASIC zamieścił ostrzeżenie na jednym z kanałów na Telegramie, informując jego 300 uczestników, że mogą brać udział w potencjalnie nielegalnej działalności, za którą spotkają ich konsekwencje.