KNF chce zniechęcić Polaków do kryptowalut… i rynku Forex
Komisja Nadzoru Finansowego ogłosiła rozpoczęcie przetargu na realizację kampanii społecznej ostrzegającej przed kryptowalutami, piramidami finansowymi oraz działaniem na rynku Forex. Na realizację planuje przeznaczyć ponad pół miliona złotych.
Walkę z kryptowalutami KNF wraz z Narodowym Bankiem Polki ropoczął już pod koniec ubiegłego roku. Założono wtedy stronę internetową uwazajnakryptowaluty.pl, którą promowano hasłami typu ”Bitcoin powinien zostać zdelegalizowany”. Instytucje opłaciły wówczas również niezależnych youtuberów, którzy mieli pokazać kryptowaluty w negatywnym świetle. Cała akcja kosztowała wówczas 90 tysięcy złotych.
Wielkie pieniądze na kampanię
Za nową kampanię KNF chce zapłacić pół miliona złotych netto. To 615 tys. zł przy uwzględnieniu podatku VAT. Za taką kwotę instytucja oczekuje 30-dniowej kampanii, a termin składania ofert upływa 18 maja. Firma zostanie wybrana na podstawie trzech kryteriów, z których głównym jest gwarantowana liczba odbiorców. Dwie pozostałe to wysokość prowizji dla firmy oraz sposób wyboru grup docelowych.
Komisja chce również w ramach kampanii rozpromować aplikację KNF Alert. Program wedle opisu pozwala na ”intuicyjne i szybkie wyszukiwanie podmiotów znajdujących się na Liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego”. Oprócz tego osoby które zainstalowały aplikację są regularnie informowane o wpisaniu nowych podmiotów na listę.
Nieciekawe perspektywy
Nie wróży to dobrze polskiemu rynkowi finansowemu. W czasie gdy coraz więcej państw przekonuje się do kryptowalut, władze naszego kraju doprowadziły do wyniesienia z kraju polskiej firmy, która była szóstą największą giełdą wirtualnych walut na świecie. Dodatkowo zastanawiając jest fakt wycelowania kampanii w rynek Forex. Oczywiście jest to rynek obarczony ogromnym ryzykiem, ale taka sytuacja wymaga odpowiedniej kampanii informacyjnej, a obserwując dotychczasowe działania polskiego rządu można z dużą pewnością założyć, że będzie to jedynie czarny PR. Taka kampania oczywiście zniechęci Polaków do inwestycji, ale równocześnie może doprowadzić do pogorszenia świadomości inwestycyjnej wśród obywateli, co na dłuższą metę może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego.