Strach na globalnych rynkach. Czy czeka nas głębsza korekta?
Poniedziałkowe otwarcie na giełdach przyniosło ostre spadki we wszystkich amerykańskich indeksach. Wielu inwestorów zadaje sobie pytania czy czeka nas głębsza korekta i jakie są przyczyny obecnego strachu na rynkach.
China Evergrande, a konkretniej strach przed jego upadkiem to bez wątpienia jeden z głównych czynników, mających wpływ na giełdy. Ogromny chiński deweloper, którego zadłużenie wynosi 305 mld USD (więcej od długu Polski), stoi na krawędzi upadku. Wszystkie oczy zwrócone są w stronę władz Państwa Środka, bez których pomocy, spółkę czeka najprawdopodobniej bankructwo. Może dojść do niego już za 2 dni, jeżeli deweloperowi nie uda się spłacić bieżących zobowiązań.
Według Financial Times, chiński rynek nieruchomości odpowiada za około 28% gospodarki, a upadek Evergrande może doprowadzić na nim do potężnego tąpnięcia. Szacuje się, że spółka jest zadłużona u 171 krajowych banków i 121 firm finansowych. Możliwe jednak, że chiny nie będą chciały ratować dewelopera i dojdzie do jego restrukturyzacji. W takim wypadku komunistyczne władze, nie będą raczej przejmować się zagranicznym kapitałem i postawią na ochronę pracowników i właścicieli nieukończonych nieruchomości.
Nie tylko Evergrande
Na Evergrande nakładają się inne, bardzo istotne czynniki, które tłumaczą dzisiejsze spadki. Według MarketWatch, można zaliczyć do nich:
- Wariant Delta koronawirusa, który wywołuje obawy przed ponownym zamrożeniem światowych gospodarek. Stany Zjednoczone odnotowują w tym momencie 2000 zgonów dziennie, z czego 30% pochodzi z dwóch stanów – Teksasu i Florydy.
- Trwająca dyskusja w FED, dotycząca taperingu. Rezerwa Federalna, która skupuje teraz co miesiąc 120 mld dolarów w obligacjach i papierach wartościowych zabezpieczonych hipoteką, może rozważać wkrótce ograniczenie bodźców dla gospodarki.
- Zadłużenie Stanów Zjednoczonych. Według amerykańskiej Sekretarz Skarbu Janet Yellen, podwyższenie limitu długu publicznego USA, jest konieczne, jeżeli państwo nie chce zbankrutować w październiku. Obecnie państwo jest zadłużone na 28,4 bln dolarów.
- Wrzesień na giełdach. Patrząc na historyczne dane jest to statystycznie najgorszy miesiąc na rynkach akcji, a inwestorzy obawiają się, że odcięcie dostępu do łatwych pieniędzy, na które może zdecydować się FED, tylko pogłębi tę tendencję.
- Potrzeba korekty. Przegrzane giełdy przeżywają obecnie najdłuższy cykl wzrostowy od 2016 roku. S&P 500 nie zaliczył spadku o więcej niż 5% od ponad 200 sesji. Wielu strategów uważa, że głębsza korekta byłaby w tej sytuacji zdrowym i logicznym zjawiskiem.
- Utrzymująca się inflacja. Pomimo spowolnienia wzrostów w sierpniu, koszty życia w Stanach Zjednoczonych utrzymują się na znacznie wyższym poziomie niż przed pandemią. Według sondażu nowojorskiej FED konsumenci spodziewają się, że w najbliższym roku inflacja będzie wynosić 5,2%. To wywołuje niepewności, która oddziałuje na rynki.
Głębsza korekta?
Zdaniem analityków z Morgan Stanley, jednym z możliwych scenariuszy dla S&P 500 jest korekta o ponad 20%. W dzisiejszy raporcie US Equity Strategy, zespół badawczy inwestycyjnego giganta napisał:
Typowy efekt „pożaru” w połowie cyklu doprowadziłby do skromnej i zdrowej 10% korekty w indeksie S&P 500. Jednak scenariusz „mrożący” zaczyna wyglądać bardziej prawdopodobnie i może skutkować bardziej destrukcyjnym wynikiem – tj. korektą 20%+.